Czy można "wyżyć z Forexa"?
Według mnie tak... Nie będę owijać w bawełnę i nie napiszę, że zawsze jest tak pięknie... Są dni, kiedy zyski bardzo mnie zadawalają... Ale są też takie, kiedy ponoszę straty.
Należy pamiętać, że trading to emocjonalny rollekoster. Raz jesteś w euforii, innym razem w totalnej depresji... Zarabiasz i tracisz... To całkowicie normalne, nawet dla doświadczonego tradera.
Wszystko zależy, jak do tego podchodzisz. Jeśli traktujesz grę na giełdzie jak zwyczajny hazard, to raczej nie możesz liczyć na dużą wygraną...
Dla mnie jest to biznes. Już jakiś czas temu zdecydowałam, że chcę być traderką. To jest mój zawód i poświęcam temu całą swoją uwagę. Nie mam nad sobą szefa i sztywno ustalonych godzin pracy (z czego jestem zadowolona). Nie znaczy to jednak, że robię co chcę. Mój trading nie jest chaotyczny ani intuicyjny. Mam określony plan i ściśle go przestrzegam. Ważna jest dyscyplina.
Jak wygląda mój dzień?
07:00-08:00 - "zwlekam się" z łóżka, ćwiczę poranną jogę i medytuję przez około 10 minut;
08:00-08:30 - włączam laptopa, przeglądam kalendarz ekonomiczny i analizuję wykres;
08:30-13:00 - sprawdzam emaile, przeglądam fanpage na Facebooku, piszę posty na bloga i moją książkę;
13:00-17:00 - "wchodzę" na rynek zazwyczaj podczas sesji amerykańskiej; skupiam się głównie ja jednej parze walut i tylko jednej transakcji;
17:00-22:00 - to mój wolny czas.
Plusy i minusy tradingu:
+ sama sobie "szefuję"
+ trajduję, kiedy chcę i gdzie chcę - wystarczy smartfon i dostęp do internetu
+ jako daytrader, zarabiam prawie codziennie
- jedyny minus to, że czasem zamiast zysku, ponoszę stratę.
Ale nauczyłam się w jaki sposób zarządzać ryzykiem i nie wpadać w pułapkę overtadingu.
Nie wyobrażam sobie, bym mogła robić cokolwiek innego. I nie chodzi wcale o zarabianie pieniędzy, ale o wolność w każdej sferze mojego życia.
Komentarze
Prześlij komentarz